wtorek, 31 marca 2009

Zawsze obiektywnie-Mity o Marihuanie

Przez wieloletnią propagandę antykonopną, brak dostępu do rzetelnych informacji potwierdzonych naukowymi doniesieniami w powszechnej, obiegowej opinii krąży wiele nieprawdziwych mitów na temat marihuany. Spróbujmy zaprezentować niektóre z nich i zastanówmy się czy przypadkiem nie padliśmy ich ofiarą.

Marihuana nie uzależnia.


Jest to prawdą tylko do pewnego stopnia więc de facto stwierdzenie takie jest nieprawdą. Marihuana i haszysz ma w wprawdzie niewielkie właściwości uzależniające fizycznie (3x mniejsze od alkoholu i 5 x mniejsze od nikotyny) jednak uzależnienie psychiczne następuje szybciej niż w przypadku alkoholu. Oznacza to, że po odstawieniu nie występuje syndrom z tym związany objawiający się delirium czy głodami, tak jak jest to w przypadku innych narkotyków łącznie z nikotyną i alkoholem. Do ponownego sięgnięcia po narkotyk zmusza jednak psychika, a nie ciało. I o ile z uzależnienie fizyczne stosunkowo łatwo daje się wyleczyć nawet w przypadku opiatów czy alkoholu detoksykacja o tyle uzależnienie psychiczne wymaga długotrwałej terapii. Głód psychiczny dużo trudniej jest przezwyciężyć, bo wspomagają go mechanizmy uzależnienia. Po odstawieniu marihuany po długotrwałym używaniu może pojawić się zespół abstynencyjny: ciągłe rozdrażnienie, senność lub bezsenność, bóle głowy, utrata chęci życia, spadek aktywności życiowej, obniżenie nastroju, zaburzone odczuwanie przyjemności (seks jest mniej atrakcyjny, muzyka mniej fascynuje, filmy są bardziej nudne). W ten sposób uzależniony mózg przejawia potrzebę zażycia THC. Uzależnienie takie pojawia się u ok. 20% okazyjnych palaczy i połowie chronicznych – jak podaje raport WHO. Przy paleniu okazjonalnym objawy odstawienia są mniej zauważalne, gdyż organizm odtruwa się powoli. THC odkłada się w komórkach tłuszczowych i nie jest wypłukiwany przez płyny zatem uwalniany jest z organizmu przez długi okres. Jak wykazują testy na obecność narkotyków przeprowadzane wśród osób palących często to, co uważamy za czystą trawkę bywa nasączane roztworem innego narkotyku, który szybko uzależnia fizycznie, co jest tylko kolejnym argumentem wprowadzanie marihuany do kontrolowanego obrotu. Dlatego możliwe, że osoby decydujące się na powrót do trzeźwości, muszą zaczynać tę drogę od pobytu na oddziale detoksykacji.

Marihuana uzależnia.

Jeśli nawet zgodzimy się z tą tezą, to cała trudność polega na dobrym definiowaniu uzależnienia, które może być lekkie lub ciężkie, fizyczne, psychiczne, psychosomatyczne a nawet sytuacyjnie zależne, wymuszone czy też kulturowo uwarunkowane. Definiowanie uzależnienia jest szalenie trudnym zjawiskiem. Zespół uzależnienia można zdiagnozować, gdy w ciągu minionego roku wystąpiły co najmniej trzy z poniżej wymienionych zjawisk :

* silne pragnienie lub poczucie przymusu zażycia substancji
* trudności w kontrolowaniu zachowania związanego z zażywaniem substancji
* fizjologiczne objawy stanu odstawienia
* stwierdzenie tolerancji
* narastające zaniedbywanie innych źródeł przyjemności lub zainteresowań z powodu zażywania danej substancji
* zażywanie mimo wyraźnych dowodów szkodliwych następstw



Należy pamiętać jeszcze o interpretacji. Według tej definicji bowiem 90% posiadaczy odbiornika telewizyjnego jest uzależniona. Jak to możliwe? Telewidz odczuwa codzienny, silny pociąg do włączania TV w czasie gdy wyświetlany jest ulubiony serial, reality show, film czy talk show). Jeśli ktoś założył sobie, że będzie oglądać telewizję przez dwie godziny, a w efekcie ogląda ją cztery czy sześć, występuje objaw z punktu 2 definicji. Jeśli do tego okaże się, ze TV oglądamy coraz więcej... otrzymujemy typowe objawy zespołu uzależnienia. W ten sposób uświadamiam, że naprawdę można udowodnić to, że tak samo konopie uzależniają jak i TV, sex, hazard, gry video itp. Należy zdawać sobie sprawę z różnic w rodzajach uzależnienia i zagrożeniami z nimi związanymi.

Marihuana jest nieszkodliwa.

Bzdura! Hasło z tego samego poziomu co retoryka amerykańskich fanatyków delegalizacji z pierwszej połowy XX wieku. Badania i publikacje nie pozostawiają żadnych złudzeń, w dymie palonych konopi znajdują się substancje smoliste, które przy długotrwałym paleniu uszkadzają górne drogi oddechowe (krtań, oskrzela), płuca, wątrobę i mięsień sercowy. Jest ich prawie 4x więcej, niż w papierosach. Oczywiście trzeba zdawać sobie sprawę, że marihuany pali się także o wiele mniej niż tytoniu, choć dym konopny w pluchach przetrzymuje się dłużej. Chroniczne palenie marihuany może powodować też raka dróg oddechowych. Dym konopi jest tak samo kancerogenny jak dym nikotynowy ale zwykle trafia do płuc bez pośrednictwa filtra oraz dłużej w nich przebywa. U chronicznych palaczy podejrzewa się spadek odporności immunologicznej organizmu – choć nigdy tego nie udowodniono. Nie ma też dowodów, że THC działa toksycznie na jajniki i jądra a także płód, choć również są takie przypuszczenia. Palenie marihuany prawdopodobnie może przyczyniać się do przedwczesnego porodu oraz zwiększa prawdopodobieństwo zachorowania dziecka na nowotwory. U osób z predyspozycjami do schorzeń kardiologicznych mogą wystąpić zaburzenia rytmu serca. Oczywiście wszystkie negatywne skutki palenia konopi są zależne od sposobu przeprowadzanych badań i spojrzenia nań. Jednak w porównaniu do tytoniu czy alkoholu konopie są mniej szkodliwe i stąd zapewne pojawił się mit o ich rzekomej nieszkodliwości. Konopie są szkodliwe – jak każda używka – w rozmaitych obszarach (zdrowie jednostki, zachowania społeczne itd.) i o tym nie wolno zapominać. Jednocześnie trzeba zdać sobie sprawę, że większość negatywnych skutków zdrowotnych jest wynikiem dwóch czynników: pierwszego – palenia jako sposobu zażywania oraz brakiem oceny toksyczności. Okazuje się bowiem, że większość szkodliwych implikacji zażywania można uniknąć przez wprowadzanie do organizmu THC drogą pokarmową. Drugi czynnik jest związany z brakiem kontroli nad sprzedawanymi na czarnym rynku suszem. Szkodliwość zdrowotna takiej używki jest nieprzewidywalna, w związku z brakiem kontroli nad jej produkcją, przechowywaniem i obrotem pod kątem szkodliwych domieszek. Ponieważ większość osób popalających nie pali codziennie, mit o zupełnie nieszkodliwym działaniu na organizm może być łatwo przyswajalny. Rzeczywiście przy jednorazowym poddaniu organizmu działaniu THC nie ma żadnych wyraźnych dolegliwości. Wymienione fizyczne skutki uboczne są też mniej groźne od tych, które towarzyszą piciu alkoholu czy paleniu nikotyny co nie znaczy, że ich nie ma – choć są relatywnie niskie. Przy długotrwałym używaniu THC może dojść do ujawnienia się chorób i zaburzeń psychicznych, jeżeli palacz był do nich predysponowany. Istnieje pogląd, że kilkakrotnie wzrasta ryzyko zachorowania na schizofrenię jednak nigdy nie zostało to udowodnione. Jak każda używka zmieniająca świadomość marihuana przyjmowana przez ludzi młodych opóźnia ich rozwój emocjonalny. Palacz nie uczy się radzenia sobie z emocjami ani też konstruktywnego rozwiązywania problemów. Marihuana palona w młodym wieku sprawia, że osobowość może być zniekształcona, dokładnie tak samo jak w przypadku alkoholu młody człowiek może stać się mniej odpowiedzialny, mniej odporny na stres i pozbawiony głębszych aspiracji życiowych. Najczęstszym i najłatwiej zauważalnym przez otoczenie osoby palącej marihuanę objawem jest zespół amotywacyjny. Choć niektórzy badacze spierają się o to czy traktować go za odrębną jednostkę chorobową to bezdyskusyjne są to objawy upajania się konopiami (haszyszem). Najczęściej są to: zmniejszona energia, spadek ambicji, nieadekwatna ocena sytuacji, wyraźne pogorszenie pamięci, roztargnienie, rozkojarzenie, nieracjonalne myśli, skłonność do ulegania sugestiom, kłopoty w porozumieniu się z innymi, zanik zainteresowań. Niektórzy badacze twierdzą także, że zespół amotywacyjny może wystąpić jedynie u osób o określonych cechach osobowościowych jednak obserwacje osób długotrwale palących wykazują, że zespół amotywacyjny występuje niemal zawsze. Aby prawdzie stało się zadość, trzeba przy tym powiedzieć, że objawy tego syndromu ustępują niemal natychmiast po odstawieniu używki. Marihuana prawdopodobnie osłabia też zdolność przyswajania sobie nowych informacji. Badania wykazują, że u palaczy marihuany zwykle pogarsza się pamięć, uwaga i koncentracja.

Marihuana powoduje uszkodzenia mózgu.

Najbardziej sławne studium, które utrzymuje iż pokazuje uszkodzenia mózgu wywołane dymem konopi jest badaniem rezusów (Rhesus monkey). Praca ta była recenzowana przez wyróżnionych naukowców sponsorowanych przez Institute of Medicine i National Academy of Sciences. Rezultaty były opublikowane pod tytułem „Marijuana and health” w 1982 r. Praca Dr Heath była ostro krytykowana ze względu na zbyt małą ilość próbek (tylko cztery małpy), niemożnością kontroli uprzedzenia eksperymentu i błędną identyfikacją prawidłowego mózgu małpy jako „uszkodzonego”. Małpy zatruto czadem a wyniki zmanipulowano jako efekt działania marihuany. Współczesne badania na ludzkiej populacji użytkowników marihuany nie ukazują żadnego dowodu na uszkodzenie mózgu.

Marihuana zmienia przebieg fale mózgowych.

Zmniejszając rzekomo ich amplitudę. Kłamstwo spreparowane przez Partnership for a Drug-Free America. Nadawali oni program telewizyjny który na początku zdawał się pokazywać normalną falę mózgowa, a następnie płaską falę mózgowa od 14-latka po marihuanie. Kiedy badacze zatelefonowali do stacji TV uskarżając się na tę czołówkę, Partnership musiało zdjąć ją z anteny. W rzeczywistości marihuana nieznacznie zwiększa aktywność fali alfa. Fale alfa (lekka relaksacja, „superuczenie”, pozytywne myślenie) są powiązane ze stanami medytacji i relaksacji.

Marihuana jest mocniejsza niż kiedyś.

Badacze utrzymywali mit o mocniejszej marihuanie bazując na zawartości THC w marihuanie zarekwirowanej przez policję we wczesnych latach 70. Kiepskie składowanie w przewiewnych składach materiałów dowodowych spowodowało ich rozpad i spadek potencji zanim przeprowadzono jakiekolwiek testy chemiczne. Współczesne, niezależne badania czarnorynkowej marihuany z wczesnych lat 70 wykazały zbliżoną siłę do współczesnej marihuany. Najsilniejsza forma tego narkotyku która kiedykolwiek była dostępna, była legalnie sprzedawana w latach 1920 i 1930 przez kompanie farmaceutyczną Smith-Klein pod nazwa „American Cannabis”. Natomiast ze względu, na nielegalny obrót zielem nie podlega ona żadnej kontroli, zatem nie można stwierdzić jakie domieszki są do niej dodawane na drodze parcelowania detalistów. Nie wiadomo także w jakich warunkach jest hodowana i jakie substancje chemiczne miały nań działanie (np. herbicydy, insektycydy, defolianty). To zjawisko mogło nasilić się w ciągu ostatnich lat i w związku z tym możliwe jest także takie wytłumaczenie tego mitu.

Marihuana uszkadza system rozrodczy.

Dr Gabriel Nahas, który eksperymentował z tkankami (komórkami) izolowanymi na szalkach petriego, a także na pracach badaczy którzy podawali zwierzętom niemal śmiertelne dawki kanaboidów. Przenoszenie wyników ze szczurów na ludzi na temat uszkodzeń układu rozrodczego zostały odrzucone przez środowisko naukowe. W przypadku doświadczeń na zwierzętach, te które przetrwały swoje doświadczenie powróciły do normalnego stanu w czasie mniejszym niż 30 dni od zakończenia eksperymentu. Badania na ludzkich populacjach nie były wstanie udowodnić iż marihuana niekorzystnie wpływa na system reprodukcyjny.

Marihuana osłabia system odpornościowy.

Tak jak w przypadku badań ukazujących uszkodzenia systemu rozrodczego, ten mit powstał w oparciu o badania, w których zwierzętom zostały podane ekstremalnie wysokie (niemal śmiertelne) dawki kannabinoidów. Wyniki te nie zostały nigdy powtórzone w przypadku ludzi. Interesującym jest fakt, iż dwie prace wykonane w 1978 i jedna w 1988 wykazały, że haszysz i marihuana stymulowała układ odpornościowy u badanych ludzi. Badania na chorych na AIDS również nie potwierdziły teorii jakoby marihuana osłabiała system odpornościowy.

Marihuana upośledza pamięć krótkotrwałą.

Prawda. Jednak pamięć krótkotrwała zanika także wraz z ustawieniem objawów zażycia. Efekt pamięci krótkotrwałej jest wiązany z wynikami badań na małpach Dr Heath, nasuwające wniosek iż te zmiany są trwałe.

Marihuana kumuluje się w ciele.

Tak jak np. sławne DDT. Prawda. Kannabinoidy są rozpuszczalne w tłuszczach, tak samo jak niezliczone odżywki i także kilka trucizn, w tym DDT i tam się również kumulują. Np. jedna z witamin, witamina A jest rozpuszczalna w tłuszczach, potem wydalana. Tak samo jest z produktami rozkładu THC.

Marihuana to nie narkotyk.

Mit, którego prawdziwość jest mimo wszystko dyskusyjna. Jeżeli THC zmienia świadomość i wprowadza w stan nie mający wiele wspólnego z rzeczywistością a przy regularnym paleniu może uzależniać psychicznie trudno uznać, że nie jest to narkotyk. Jednak z drugiej strony jeżeli tak patrząc na problem uznajemy jednocześnie, że tytoń – choć uzależnia psychicznie i fizycznie, a jednocześnie w początkowej fazie chwilowo zmienia reakcje organizmu oraz już bezsprzecznie alkohol nie są uznawanie jako narkotyki to jest to niekonsekwencja. Dodatkowo jak wiemy szkodliwość marihuany w porównaniu z tytoniem i alkoholem jest mniejsza. Należy wiec zrównać te substancje w jednym mianowniku: albo uznać że wszystkie są narkotykami miękkimi albo że marihuana i jej przetwory narkotykami nie są a jedynie używką, tak jak alkohol i tytoń. Czy marihuana jest zatem narkotykiem? W moim odczuciu tak, choć jej niebezpieczeństwo wynika nie z popularności i aury niewinności, ale przede wszystkim głównie z podejścia do niej i braku rzetelnej informacji.

Marihuana jest furtką do kolejnych narkotyków.

To jest jeden z bardziej utartych mitów. Nie jest to normą. Czyli jest to nieprawdą. Marihuana może być taką furtką – owszem, ale równie dobrze można ją otworzyć bez sięgania po konopie. Wiele osób pali też tylko marihuanę i nie sięga po inne narkotyki a nawet po papierosy czy alkohol. Nie pomaga temu nielegalność trawki, przy zakupie na nielegalnym rynku powstają interakcje pomiędzy kupującym a sprzedawcą, któremu zależy przede wszystkim na zysku. Może on oferować darmowe próbki twardszych narkotyków, aby tak pozyskać kolejnego klienta. W tym miejscu należałoby przestrzec przed takim rozumowaniem, że eksperymentowanie z paleniem konopi, może powodować chęć przejścia na ciężkie narkotyki. Tak samo można powiedzieć o tytoniu (szczególnie, że się go przede wszystkim pali) a wiec kto pali papierosy, będzie sięgał także po marihuanę, a kto pije piwo skończy na denaturacie. Jest to tzw. teoria eskalacji. Marihuana może, choć nie musi prowadzić do sięgnięcia po inne, groźniejsze narkotyki ale rzadko dlatego, że palaczom przestają wystarczać doznania towarzyszące paleniu. Zwykle chęć sięgania po narkotyki nie odbywa się w progresywnej kolejności – marihuana – haszysz – amfetamina – opiaty itd., ale odbywa się to równocześnie lub też równolegle i często towarzyszy temu alkohol, który niejednokrotnie jest spożywany przed pierwszym kontaktem z marihuaną ale z powodów niekonsekwencji często jest pomijany. Niedawne badania wykazują, że sięganie po marihuanę zwiększa w znacznym stopniu prawdopodobieństwo do sięgania po inne narkotyki w przyszłości. Jednak przyczyn takiego stanu rzeczy należy szukać w prohibicji i jest to zagadnienie złożone. Dla przykładu można podać, że badania wskazują również, spożywanie alkoholu ma związek z konsumpcją tytoniu i marihuany. Rzeczywistym przykładem tego, co następuje gdy marihuana jest powszechnie dostępna, może być Holandia. Od 1970, kiedy częściowo zalegalizowano konopie użycie twardych narkotyków: heroiny i kokainy – stale malało. Obecnie jest to najniższy odsetek w Europie. Nauka i aktualne doświadczenia pokazują nam iż marihuana nie ma skłonności do bycia substytutem dla znacznie niebezpieczniejszych narkotyków, takich jak alkohol, nikotyna, kokaina i heroina.

Marihuana to narkotyk, ale miękki.

To zależy jak na to spojrzeć. W porównaniu np. z heroiną, przynosi mniej szkód dla organizmu. Jeśli chodzi jednak o siłę zależności psychicznej wcale nie jest ona lekka. W związku jednak ze stosunkowo niską toksycznością w kilku krajach została oddzielona od pozostałych narkotyków. To spowodowało szereg pozytywnych konsekwencji w społecznej, zdrowotnej i gospodarczej walce z narkotykami. W takim ujęciu marihuana to narkotyk miękki.

Marihuana rozwija duchowo.

Zażywanie konopi w celach duchowych, religijnych czy obrzędowych jest jednym z pierwotnych zastosowań tej rośliny w kulturze. Używali jej szamani, mędrcy i zwykli ludzie. Marihuana była nieodłącznym składnikiem wielu kultur. Marihuanę gloryfikują fascynacji filozofii RASTA. Doszukuje się argumentów za jej używaniem w Biblii. Biblia zaleca jednak szczególną dbałość o ciało (1 Kor 3:16-17, Rz 12:13, 1 Kor 6:19-20) oraz potępia odurzanie się (Ef 5:18, 1 P 1:13-16, 4:3, 5:8, Prz 23:3-35, Rz 13:13, 1 Tes 5:5-11). Konopie i haszysz towarzyszyły wielkim ludziom (np. XIX bohema francuska). Zażywanie konopi wiążę się z podjęciem po pewnym czasie pewnego stanu. W zależności od osobniczych skłonności, może to prowadzić do najróżniejszych zmian. Przede wszystkim światopoglądowych. Nie można oczywiście porównać działania konopi do czytania książek, jednak charakterystyczna staje się większa tolerancja i elastyczność poglądów. Przeciwnicy konopi odbierają to jako początek syndromu amotywacyjnego, zupełnie zresztą błędnie. Część jednostek szybko reaguje z podatnością na ten syndrom. Marihuana wtedy nie zabija, lecz zmienia bardzo istotnie jakość życia: robi z palacza nieudacznika życiowego, outsidera spychanego coraz bardziej na manowce życia. Prawdziwe życie przemyka wtedy obok. Jest to ogromne niebezpieczeństwo przez palaczy kwestionowane jako rzekomo świadomy wybór.

Marihuana jest bardziej niebezpieczna niż tytoń.

Toksykologicznie na pewno nie. Palona marihuana zawiera więcej kancerogenów niż taka sama ilość tytoniu. Ciężki użytkownik tytoniu konsumuje jednak znacznie więcej tytoniu niż ciężki użytkownik marihuany konsumuje marihuany. Palenie tytoniu, z ponad 90% odsetkiem uzależnienia, jest najbardziej uzależniające ze wszystkich narkotyków, podczas gdy marihuana jest znacznie mniej uzależniająca np. niż kofeina. Fajki wodne, bonga i waporyzery (używane do palenia konopi) powodują filtracje większości kancerogenów z dymu. Picie konopiastych napoi takich jak bhang (tradycyjny napój na środkowym wschodzie) czy spożywanie w pokarmach eliminuje szkodliwość wynikająca z palenia. Odrębna kwestią są następstwa psychiczne.

Marihuana to zioło lecznicze.

Rzeczywiście ma właściwości lecznicze. Uznana za ziele lecznicze była już w starożytnych Chinach jako jedna z najważniejszych roślin. Od lat była stosowana w lecznictwie ludowym a obecnie z powodzeniem zaczyna być stosowana w medycynie w krajach gdzie jest częściowo zalegalizowana. Wiele substancji, które uznajemy za lecznicze mogą być stosowane również do wywołania efektu narkotycznego. Jak choćby alkohol, który także ma zastosowanie w medycynie. Wiele z nich jest także legalne, jak choćby gałka muszkatołowa. Warto przy tym pamiętać, że czym innym jest marihuana a czym innym leki na wysyntetyzowanych składnikach marihuany. Jednak jest obecna w ziołolecznictwie od dawna i uznajemy rośliny z grupy Cannabis za rośliny lecznicze.

Marihuana jest półlegalna.

W Polsce jest całkowicie nielegalna. Za posiadanie najmniejszej nawet ilości grozi za to do 3 lat pozbawienia wolności. Znane są w Polsce wyroki skazujące za znalezienie 0,18 g. Za handel grozi 8 lat, za częstowanie innych 3 lata, a jeśli częstowani mają mniej niż 18 lat, grozi za to 5 lat odsiadki. Za hodowaną w doniczce roślinę prawo przewiduje karę do 2 lat więzienia identycznie jak za zbiór ziela konopi, nawet jeśli z nie swojej uprawy. Przemyt marihuany przez granicę zagrożony jest 5 latami pozbawienia wolności. Do każdego przestępstwa, sąd może orzec nawiązkę w wysokości do 50 000 PLN na cele zapobiegania i zwalczania narkomanii. Jednak w wielu innych krajach jak np. w Hiszpani, Portugalii, we Włoszech, Austrii, Szwajcarii, Niemczech, Rosji, Mołdawii i Danii jest zupełnie inaczej. W tych krajach posiadanie konopi, szczególnie w niewielkich ilościach jest może nie tyle legalne, co nie ścigane albo nie karane w razie znalezienia. To tzw. półlegalność. W Holandii możliwa jest nadzorowana sprzedaż narkotyku, za posiadanie którego w Polsce można otrzymać 3 lata więzienia.

Nikt nie umarł od palenia marihuany.

Nie licząc tych, którzy zginęli w wypadkach samochodowych, spadli z wysokości(większość z nich była wcześniej pod wpływem alkoholu)czy popełnili samobójstwo po załapaniu ciężkiego „doła” to rzeczywiście nikt. Jednak trzeba jednocześnie pamiętać, że podobnie jest z alkoholem. Ludzie giną bo jadą pijani w samochodzie albo piją dotąd aż umierają z przedawkowania. 5000 osób umiera co roku z powodu przedawkowania alkoholu każdego roku. Nikt nie umarł z powodu przedawkowania marihuany. I tutaj jest ta różnica. Przedawkowanie śmiertelne THC jest praktycznie niemożliwe, stąd twierdzenie nikt nie umarł od palenia marihuany. Testy na zwierzętach odkryły, że aby uzyskać efekt śmiertelny wymagane są ekstremalnie wysokie dawki. Współczynnik ilości kannaboidów wymaganych aby oszołomić osobę względem ilości potrzebnej aby ją zabić wynosi 1:40 000. Innymi słowy, aby przedawkować potrzeba 40 000 razy więcej niż wystarczy do uzyskania efektu narkotycznego. Współczynnik ten dla alkoholu wynosi od 1:4...10. Od przedawkowania palenia niby zatem nie umarł nikt. Jednak wszystkie pozostałe możliwości (wypadek samochodowy, upadek z wysokości czy nawet samobójstwo) mogą mieć związek z zażyciem marihuany. Pozostaje jeszcze druga sztona medalu. Długotrwałe palenie może spowodować szkody dla organizmu, które doprowadzą do śmierci tak samo jak nieustanne picie doprowadzi do braku czynności wątroby i śmierć. Zatem w tym znaczeniu na pewno od palenia można umrzeć, pomijając oczywiście porównywalność z tytoniem.

Ewentualna legalizacja marihuany zbierze żniwo na drogach.

Raczej nie. Wprawdzie marihuana, upośledza czas reakcji w sposób podobny do alkoholu, obecne badania pokazują iż udział marihuany w częstości występowania wypadków samochodowych sugeruje iż marihuana zawiera dużo mniejszy faktor ryzyka niż alkohol. Zatem zachowanie kierowcy będącego pod wpływem marihuany, choć fizycznie upośledzone niemal tak samo jak przy kierowcy pijących to, styl prowadzania samochodu wyraźnie równie się od stylu kierowania kierowcy nietrzeźwego. Zachowania kierowcy palącego są wyeliminowanie z pierwiastku pobudzenia alkoholowego (przesadna prędkość, gwałtowne przyspieszenia i ostre hamowania). Przeprowadzone badania wskazują, że liczba ofiar wypadków spowodowanych oszołomionymi marihuaną względem ilości użytkowników marihuany w społeczeństwie daje współczynnik podobny do współczynnika ilości ofiar oszołomionych alkoholem względem ilości użytkowników alkoholu w społeczeństwie. Żadna różnica – głupota za kółkiem w obu przypadkach i w obu z takim samym skutkiem[dodać trzeba, że od czasu przeprowadzenia badań liczba palaczy marihuany wzrosła kilkakrotnie ale na ulicach żniwo nadal zbiera głównie alkohol, więc ta zależność jest już nieaktualna w takiej formie]. Analiza ekonomiczna efektów dekryminalizacji marihuany pokazała iż w tam, gdzie zredukowano kary za posiadanie marihuany doświadczono wzrost zużycia marihuany kosztem spadku zużycia alkoholu. Spadła także ilość wypadków drogowych z udziałem nietrzeźwych i nie wzrosła z udziałem, będących pod wpływem marihuany.

Zapalić od czasu do czasu to nic takiego.

Wszystko zależy co znaczy od czasu do czasu. Identycznie zresztą jak w przypadku alkoholu. Marihuana szkodzi zdrowiu. Szczególnie palona. Decyzja o zapaleniu jest bardzo znamienna, bowiem od pierwszego razu może dojść do następnych a potem do chronicznego palenia ze wszystkimi swoimi negatywnymi skutkami. Niestety człowiek na skłonność do przesady i trudno zachować umiar. Dodatkowo pojawia się niebezpieczeństwo uzależnienia psychicznego.

Palę trawę, bo lubię...

Motywy sięgnięcia po trawkę po raz pierwszy są różne. Jednak przy następnych pojawia się świadomość, że pale bo po prostu lubię... To znak, że psychika zaczyna się uzależniać od THC. Wówczas motywy kolejnych kontaktów z marihuaną zaczynają się zmieniać, choć marihuanista będzie utrzymywał dalej, że nic go nie zmusza do palenie i w każdej chwili może z tym skończyć, jednak nie widzi sensu bowiem pali... bo lubi. Owo „lubienie” jest właśnie uzależnieniem psychicznym. Występuje u 1/5 początkowych palaczy i 1/2 chronicznych. Prawdopodobieństwo uzależnienie psychicznego występuje od pierwszego razu a wraz z każdym następnym (przynajmniej częściowo)jest coraz większe. Uświadomienie sobie momentu, w który sięga się po używkę jest tą chwilą kiedy możemy przyznać się do swojego nałogu. Od tej chwili można rozpocząć terapię i powrót do normalnego życia. Jeśli chcemy i jeśli jest to konieczne. Każda używka wpływa na nastrój zmieniając stan emocjonalny. Każdy szuka sposobu, aby czuć się lepiej. Nie jest to dobry sposób radzenia sobie z emocjami, bowiem prowadzi do utrwalenia mechanizmu chemicznej regulacji uczuć. Negatywne emocje często towarzyszom problemom i stanowią bodziec do ich przezwyciężania. Przy uzależnieniu psychiki od jakiejkolwiek używki, zamiast rozwiązywać problem, uciekamy przed nim. Naciskamy guzik zmieniający nastrój, bez podejmowania wysiłku zmierzenia się z problemem. Mechanizm chemicznej regulacji uczuć rozwija się w miarę kolejnych kontaktów z narkotykiem. Z czasem powodem do zapalenia może być nawet lekki ból głowy, zdenerwowanie czy nuda. Nagle palacz pali, bo właściwie musi gdy chce uniknąć przykrych stanów związanych z odstawieniem (jeśli pali dużo), albo już nie umie przeżywać problemów czy radości bez obecności narkotyku. Jest to szczególnie niebezpieczne u osób niedojrzałych emocjonalnie. W takim wypadku nie ma szans prawidłowo wykształcić się żaden mechanizm zdrowego radzenia sobie z uczuciami towarzyszącymi sytuacjom trudnym. Palenie w wielu wypadkach może prowadzić do takiej ucieczki z życia na wagary... co może powodować – jak każde wagary – niepowodzenia.

Jak ktoś ma silną wolę, to się nie uzależni.

Pogląd popularny ale i nieprawdziwy. Szybciej uzależniają się osoby o słabej woli. Jednak nawet człowiek o wyjątkowo silnej woli, jeśli będzie powtarzał doświadczenia z marihuaną prędzej czy później może uzależnić od niej swą psychikę. U niektórych nawet chronicznych palaczy nie występuje uzależnienie ani fizyczne ani psychiczne. Stąd z pewnością pogląd, że silni psychicznie ludzie się nie uzależniają. Nie ma jednak badań potwierdzających, że tak jest.

Wszyscy palą.

Tak się rzeczywiście wydaje osobom, które palą marihuanę. To zwykle efekt długotrwałego obcowania z konopiami. Palacz z czasem coraz gorzej rozumie się z osobami niepalącymi. Nieświadomie szuka towarzystwa, które akceptuje palenie marihuany. Palacz marihuany ma szczególną wrażliwość na wszelką jej obecność w otoczeniu: muzyce, literaturze... W środowisku palaczy zatem łatwo przyznać, że wszyscy palą. Statystyki mówią, że pali na pewno 20...40 % młodzieży w Polsce.

Lepiej jest zapalić, niż wypić.

Jak nie kijem to pałą. Dylemat typu: czy lepiej być chorym psychicznie, czy fizycznie? Albo: czy lepiej chorować na żółtaczkę, czy na zapalenie płuc? Zarówno dla naszej psychiki, jak i dla naszego ciała najlepiej jest, kiedy żyjemy na trzeźwo. Tak czy inaczej badania wskazują, że palenie konopi jest toksykologicznie mniej szkodliwe od spożywania alkoholu i dodatkowo o wiele mniej szkodliwa dla społeczeństwa co pokazują statystyki.

Marihuana powoduje agresję.

To jest nieprawda. Mit w prostej linii od wrzasków Anslingera. Marihuana spowalnia myślenie, wydłuża reakcje i raczej na działanie uspokajające niż pobudzające. Po „trawkę” sięgają częściej także osoby o spokojnym temperamencie THC bowiem zwykle potęguje wewnętrzny nastrój człowieka. Dlatego palona trawka prawie w 100% nie wywołuje agresywnych zachowań. Mit jakoby marihuana powodowała wybuchy agresji jest nieprawdziwy tylko w części. Dlaczego? Stan rozdrażnienia, może pojawić się przy powrocie do trzeźwości jednak napewno nie jest on żadną regułą. Nie bez znaczenia jest także fakt, że osoba paląca dużo, przestaje sobie często radzić ze stresem czy trudnymi emocjami. Może zatem wybuchami agresji wyładowywać je na otoczeniu. Zwykle objawy te ustępują wraz z kolejnym upaleniem się.

Marihuana rośnie w Polsce.

Nie marihuana ale konopie. W Polsce naturalnie nie, ale jeśli je ktoś tam posadzi to tak. Rosną, owocują i dojrzewają, szczególnie w sprzyjających warunkach pogodowych a wiec przy temperaturze powyżej 25 °C i wysokim nasłonecznieniu. W takim wypadku mamy do czynienia z uprawą outdoor. Konopie przemysłowe są również uprawiane w ten sposób. Konopie indyjskie bywają także hodowane w uprawach szklarniowych lub też w domu. Jest to tzw. uprawa indoor. Uprawa beznasienna to tzw. sensemilla.

Oto najważniejsze mity o marihuanie z którymi się zetknąłem i na jakie udało mi się znaleźć odpowiedzi. Pisząc starałem się przedstawić maksymalnie obiektywny pogląd na omawiany temat. Oczywiście mam świadomość, że treść zostania poddana ostrej krytyce i nich będzie jestem na to przygotowany. Artykuł ten do niczego nie zachęca poza zastanowieniem się nad tytułowym tematem.


źródła:

1) J. Sierosławski: Raport z badania ankietowego na temat używania substancji psychoaktywnych. przez studentów w 2004 roku. Pracownia badań społecznych, Warszawa 2004 r.

2) J.K. Gierowski, Z. Lew-Starowicz, J. Mellibruda. Psychopatologia zjawisk społecznych w (red) J. Strelau , Gdańsk 2000 r.

3)B. Fatyga, J. Rogala-Obłędowska, Style życia młodzieży a narkotyki. Wyniki badań, Warszawa 2002 r.

4) B. Wyjadłowski, Wszelka wiedza o Marry Jane, 2001 r.

5) D. Gajek, Problem legalizacji konopi, Uniwersytet Jagielloński Wydział Prawa i Administracji, Kraków 2006 r.

6) The National Drug and Alcohol Research Centre (NDARC) was established at the University of New South Wales in May,

7) Program WHO, Implikacje zdrowotne używania konopi: Analiza porównawcza zdrowotnych i psychologicznych skutków używania alkoholu, konopi, nikotyny i opiatów
Aleksander Sowa
www.wydawca.net

artykuł pochodzi z: hyperreal.info


Czytaj dalej...

Prawda o marihuanie. Trochę historii!

Obecnie marihuana sprzedawana przez mafie jest zanieczyszczona różnymy świństwami. A teraz najważniejszcze informacje o czystej marihuanie:


Szybka lekcja historii - jak doszło do delegalizacji?

Człowiek zna psychoaktywne własciwości marihuany od około 5000 lat, a już od blisko stu wieków używa włókna konopi do produkcji tkanin i sznurów. Jeszcze na przełomie XIX i XX wieku konopie uprawiano masowo na wszystkich kontynentach, a ich przetwórstwo było ważną gałęzią gospodarki w wielu krajach. Wielu lekarzy przepisywało marihuanę na najróżniejsze dolegliwości, a rzesze ludzi paliły ją dla przyjemności. Wówczas nikomu to jeszcze nie przeskadzało. Dlaczego więc w ciągu kilkudziesięciu lat sytuacja tak się zmieniła?

W 1917r. pojawiły się pierwsze sygnały o nadchodzącej rewolucji. Dwaj amerykańscy wynalazcy, Henry Timken i George Schlichten opublikowali projekt maszyny (ang. decorticator) pozwalającej na masowe oddzielanie włókna konopnego od miąższu. Dzięki temu produkcja tkanin i papieru miała stać się o wiele tańsza. Pierwsze eksperymenty dały rewelacyjne wyniki, a wynalazcy ogłosili że maszyna będzie niezwykle pożyteczna dla całej ludzkości, a przede wszystkim dla inwestorów.

Nowy wynalazek zaniepokoił szefów firmy DuPont, która dzięki ogromnym zamówieniom ze strony rządu, była jednym ze strategicznych koncernów papierowo-włókienniczych w USA. DuPont, producent pierwszego włókna sztucznego - Rayonu i czołowy wytwórca papieru drzewnego, poczuł na plecach oddech konkurencji. Nowa technologia przetwórstwa konopi dawała możliwość produkowania większych ilości papieru za mniejszą cenę i przy użyciu mniejszej ilości szkodliwych dla środowiska substancji.

W 1931r. Andrew Mellon, sekretarz skarbu oraz właściciel banku, z którego usług korzystał DuPont, zatwierdza kandydaturę swego przyszłego zięcia, Harry\'ego J. Anslingera na stanowisko szefa nowopowstałego Federalnego Biura d/s Narkotyków.

Era Anslingera

Anslinger wypowiada wojnę marihuanie. Rozpętana przez niego propaganda pojawiała się w poczytnych brukowcach oraz na ulotkach rozpowszechnianych w całym kraju. Marihuanę nazwano "zabójczym narkotykiem", a postacią "rzyjaznego nieznajomego" (ang. friendly stranger) wręczającego jointa, straszono zarówno młodzież, jak i rodziców. Wielkie plakaty głosiły, że "marihuana zamienia chłopców w bestie w 30 dni" i tym podobne bzdury.

W rozpowszechnianiu plotek Anslingerowi pomagał William Randolph Hearst, właściciel wielkiego wydawnictwa płodzącego brukowce. W jego gazetach artykuły przeciwko marihuanie sąsiadowały z tekstami rasistowskimi, a nieraz łączono oba te wątki, ostrzegając przed "naćpanymi marihuaną czarnuchami gwałcącymi białe kobiety".

Dziś trudno uwierzyć, że ludzie dali nabrać się na te wyssane z palca brednie (a najgorsze jest to, że część z nich jest nadal powtarzana). Faktem jest jednak, że w 1937r. w 46 stanach zdelegalizowano marihuanę. Jedyny głos sprzeciwu pochodził od Amerykańskiego Stowarzyszenia Medycznego - dr James Woodward stwierdził, że w ten sposób pozbawia się społeczeństwo jednego z najbardziej obiecujących lekarstw. Niestety, emocje wygrały ze zdrowym rozsądkiem. Przez następne 2 lata około 3000 lekarzy zostało ukaranych za stosowanie konopi.

W 1961r. prohibicja rozszerza się na prawie cały świat. 60 państw, członków ONZ, podpisuje "Uniform Drug Convention", przez co zobowiązują się do wycofania konopi z użycia w ciągu 25 lat.

Ciekawe jest to, że Anslinger, choć osiągnął swój cel, nie zakończył wojny z trawką. Agenci Biura d/s Narkotyków na jego zlecenie śledzili muzyków jazzowych, by aresztować ich gdy tylko pojawią się podejrzenia, że są pod wpływem marihuany. Na szczęście przełożeni szybko powstrzymali Anslingera przed tym szaleństwem. Mimo to, nie dał on za wygraną i w 1948r. próbował przekonać kongresmanów, że kanabis nastraja ludzi pokojowo i może byc wykorzystywany przez komunistów do osłabienia ducha bojowego amerykańskiej młodzieży. A przecież jedenaście lat wcześniej ten sam człowiek, także przed całym Kongresem, głosił że "Marihuana jest jednym z narkotyków, które wywołują najsilniejszą agresję i przemoc.".

Anslinger w 1962r zostaje wysłany na emeryturę przez prezydenta Kennedy\'ego. Umiera w 1975r.

Powrót do normalności

Wraz z końcem ery Anslingera, rozpoczął się powrót do normalnego stanu, sprzed czasów jego propagandy. W USA powoli liberalizowano przepisy dotyczące marihuany - w niektórych stanach pozwolono na posiadanie niewielkich ilości do własnego użytku. Niestety, "War on drugs" nadal trwa, a poziom represji zależy od tego, kto w danym momencie piastuje władzę.

W 1972r w Kopenhadze na obszarze dzielnicy Christiania, opanowanej przez hippisowskie komuny, zezwolono na posiadanie miękkich narkotyków na własny użytek.

W 1976r rząd Holandii zezwala na posiadanie i handel marihuaną i haszyszem. Nie jest to równoznaczne legalizacji - marihuana w Holandii nadal jest nielegalna, ale posiadanie do 30g i handel w wyznaczonych do tego celu miejscach są tolerowane przez policję i władzę.

Szkodzi czy nie?

O marihuanie powiedziano już wiele kłamstw, nie tylko w czasie propagandy Anslingera. Do dziś funkcjonują w mediach różne plotki, niektóre obalone przez naukę wiele lat temu. Niestety, większość ludzi czerpie informacje o narkotykach z telewizji i gazet, a dziennikarze, szukając dobrze sprzedającej się sensacji, notorycznie demonizują marihuanę (i nie tylko), przypisując zarówno jej samej, jak i palaczom najróżniejsze negatywne cechy. Tymczasem...
Od tego jeszcze nikt nie umarł!

Tak, to prawda. W całej historii marihuany nie zanotowano ani jednego przypadku śmierci od przedawkowania. Przez te lata tysiące ludzi zmarło od legalnego alkoholu i tytoniu, a także od tak "bezpiecznych" lekarstw jak aspiryna. Co więcej, znane są przypadki śmiertelnego przedawkowania wody! Tymczasem marihuana nie zabiła jeszcze nikogo.

Przyjemnie łaskocze w móżdżek?

Do niedawna większość obaw dotyczących palenia trawki wynikała z braku wiedzy na temat sposobu jej działania. Dopiero w 1989r. naukowcy z Akademii Medycznej w St. Louis odkryli receptor reagujący na THC. Oznacza to, że w naszym mózgu znajdują się specjalne komórki nerwowe, które są pobudzane przez THC - najważniejszy składnik psychoaktywny marihuany. Wygląda to tak, jakby człowiek został stworzony z myślą o paleniu marihuany i wyposażony przez naturę w elementy, które pozwolą mu czerpać z tego przyjemność.

Raport WHO

Raport WHO (Światowa Organizacja Zdrowia, oddział ONZ) stał się sławny za sprawą skandalu, jaki mu towarzyszył. Wszystko zaczęło się od tego, że WHO powierzyła zespołowi naukowców porównanie szkodliwości marihuany z alkoholem, tytoniem i opiatami. Przeprowadzono w tym celu szereg badań i zrewidowano wyniki poprzednich tego typu doświadczeń. Był to pierwszy od 15 lat raport na temat marihuany, tym bardziej oczekiwany, że od czasu opublikowania poprzednich, sytuacja bardzo się zmieniła (np. odkryto wspomniany już receptor kanabinoidowy).

WHO otrzymała raport i po zapoznaniu się z wynikami... postanowiła go zataić. Cała sprawa wyszła na jaw, gdy "British Medical Journal" w numerze 2/98 opublikował pochodzący z przecieków fragment opracowania. Wybuchł skandal i WHO nie miała innego wyjścia, jak tylko ujawnić pełną treść wyników badań.

Naukowcy po przeprowadzeniu wielu testów i sprawdzeniu wiarygodności wcześniejszych doświadczeń, ogłosili że:

* Przez 5000 lat nie zanotowano ani jednego przypadku śmiertelnego przedawkowania marihuany (najprawdopodobniej przedawkowanie poprzez palenie jest niemożliwe).
* Nie stwierdzono, by palenie kanabisu, nawet w duzych ilościach, w zauważalny sposób uszkadzało ludzki mózg lub trwale upośledzało psychikę.
* Palenie marihuany nie powoduje wzrostu agresji ani skłonności do łamania prawa (poza samym faktem palenia).
* Marihuana jest w ogólnym rozrachunku mniej szkodliwa dla zdrowia niż alkohol i tytoń.
* Nie stwierdzono żadnego działania marihuany, któro skłaniałoby palacza do sięgnięcia po inne środki odurzające.

"British Medical Journal" podsumował wyniki badań stwierdzeniem: Jeśli chodzi o legalizację marihuany, to pytanie nie brzmi "czy?", lecz "kiedy?".

Trawka a twarde narkotyki

Nieraz słyszeliśmy, że marihuana to wstęp do twardych narkotyków. Tymczasem naukowcy przeczą tej teorii. Jak więc wytłumaczyć fakt, że część palaczy sięga po inne środki? Przede wszystkim nie powinniśmy demonizować tego zjawiska. W Polsce oszacowanie liczby palaczy jest niemożliwe, ale w krajach, gdzie prowadzi się tego typu badania, okazuje się, że naprawdę niewielki odsetek palaczy próbuje innych narkotyków. Cały problem polega na tym, że ten niewielki margines, który przeszedł na twarde narkotyki i wpadł w uzależnienie, jest najbardziej widoczny. To właśnie o nich, a nie o zwykłych palaczach trawki mówi się w telewizji i pisze w gazetach. Co więcej, ludzie, którzy po odwyku zerwali z nałogiem, całą winą za swoje nieszczęście obarczają właśnie marihuanę, zamiast przyznać się do własnej głupoty i słabej woli. Niemniej jednak nie można zaprzeczyć, że część palaczy spróbuje "czegoś mocniejszego". Naukowcy z WHO podali dwie, chyba najbardziej prawdopodobne przyczyny takiego postępowania:

* Po trawkę sięgają ludzie, którzy mają wrodzony pociąg do używek i prędzej, czy później, i tak spróbowaliby twardych narkotyków.
* Do zażycia silniejszych środków zachęcają dilerzy, u których palacze zaopatrują się w trawkę. Dla dilera klient uzależniony np. od amfetaminy jest o wiele lepszy niż zwykły palacz trawki, nie zmuszony nałogiem do regularnych zakupów.

O ile w pierwszym przypadku nie można nic poradzić, to w drugim rozwiązanie jest proste - legalizacja. Gdyby marihuana była sprzedawana w sklepach, handlem przestaliby zajmować się dilerzy. W ten sposób oddzielono by ją od twardych narkotyków i palacze nie wchodziliby w kontakt z mafijnym środowiskiem zajmującym się ich sprzedażą. Takie założenie przyjęto w Holandii i jak widać, nie było ono błędem. W 1976r. gdy zezwolono na handel marihuaną w "coffeeshopach", około 10% osiemnastolatków miało kontakt z twardymi narkotykiami. Od tego momentu wskaźnik ten zaczął szybko spadać, a ostatnio Holendrzy zamknęli największy ośrodek leczenia heroinistów z powodu... braku pacjentów. Co ciekawe, samo spożycie marihuany wcale nie wzrosło tak znacznie, jak można było się tego spodziewać (dziś średnio co czwarty Holender przyznaje, że spróbował w swoim życiu trawki).

Najbardziej niepokojące jest to, że nasze dotychczasowe działania profilaktyczne, polegające na zakazywaniu, mogą okazać się bardziej szkodliwe, niż wolny dostęp do marihuany!

Czy prohibicja ma sens?

W 1920r. w USA wprowadzono całkowity zakaz sprzedaży alkoholu. Zwolennicy prohibicji twierdzili, że dzięki niej "Dzielnice slumsów wkrótce już będą tylko w pamięci. Więzienia zamienimy na fabryki, magazyny i zbożowe elewatory. Mężczyźni będą chodzić wyprostowani, kobiety będą się uśmiechać, a dzieci - śmiać. Piekło będzie odtąd na zawsze pustą przestrzenią do wynajęcia." (Bill Sunday, lider kościelnej koalicji antyalkoholowej). Życie pokazało jednak, jak bardzo się mylili. To właśnie w czasie prohibicji powstała w Stanach przestępczość zorganizowana - największe gangi (m.in. pod wodzą Ala Capone) kontrolujące czarny rynek i korumpujące policję. Dzięki fortunie zdobytej na handlu nielegalnym alkoholem, przestępcy szybko opanowywali inne gałęzie nielegalnej "gospodarki" - prostytucję, hazard, wymuszenia haraczy. Szybko okazało się, że mafia opływa w luksusy, a państwo nie może już nic zrobić, by przeszkodzić gangsterom.

Jednak mafia nie była jedynym problemem, z którym borykał się rząd. Zwyczajni obywatele, którzy dotychczas lubili sobie czasem wypić drinka, bez skrupułów łamali prawo i pili coraz więcej i, co gorsza, wszystko co dostali w ręce. Przed wprowadzeniem zakazu większość Amerykanów gustowała w piwie, a whisky nie cieszyła się zbytnią popularnością. Prohibicja odwróciła te proporcje, gdyż przemyt wysokoprocentowych trunków był po prostu bardziej opłacalny. Brak kontroli nad czarnym rynkiem sprawił też, że tysiące ludzi zatruło się śmiertelnie alkoholem metylowym, bądź przez pomyłkę, bądź za sprawą nieuczciwych handlarzy.

Prohibicja skończyła się po 13 latach, ale jej skutki przeszły do historii. Zamiast obiecanego raju na ziemi, pozostawiła po sobie powszechny alkoholizm, potężne gangi i więzienia pełne ludzi skazanych tylko za to, że posiadali przy sobie butelkę whisky.

Wtedy właśnie ludzie dowiedzieli się, że żadne zakazy i najsurowsze nawet kary nigdy nie zmuszą ludzi do odstawienia używki. W wielu państwach azjatyckich za posiadanie narkotyków grozi kara śmierci, a mimo to głównym źródłem dochodu dla tamtejszej biedoty jest produkcja haszyszu i opium.

Uczmy się na błędach

Dziś podobną sytuację mamy z marihuaną. Mimo zakazu uprawy, sprzedaży, a nawet posiadania, pali ją coraz więcej osób. Jeszcze w latach osiemdziesiątych mało kto o niej słyszał, a palaczy prawie nie było.

Tymczasem anonimowe ankiety przeprowadzone przez Instytut Psychiatrii i Neurologii mówią, że w 1995r co szósty osiemnastolatek przyznał się, że przynajmniej raz w życiu zapalił trawkę. W roku 1999 okazało się, że marihuanę paliła już blisko jedna czwarta trzecioklasistów! Jak na razie nic nie wskazuje, żeby liczby te miały się zmniejszyć. Wręcz przeciwnie - rosną one nadal w oszałamiającym tempie.

Reguły ekonomii mówią, że za popytem idzie podaż. Oznacza to po prostu, że rosnąca liczba palaczy jest coraz atrakcyjniejszą klientelą dla dilerów. Ponieważ marihuana jest najpopularniejsza ze wszystkich nielegalnych używek, handel nią przynosi najłatwiejszy zysk. Dlatego mafia zajmująca się przemytem i rozprowadzaniem trawki zbija wielką fortunę i umacnia swoją pozycję, by podobnie jak amerykańskie gangi z czasów prohibicji, przejąć potem inne formy działalności. Przedsmak tego, co może nas czekać, widzimy już dzisiaj - gazety i telewizja codziennie donoszą o schwytanych przestępcach, którzy parali się przemytem lub uprawą marihuany, a zazwyczaj ich działaność nie ograniczała się tylko do tego. Niestety, ci złapani, to tylko wierzchołek góry lodowej, gdzyż policja po prostu nie jest w stanie śledzić reszty kryminalistów.

Jednym ze sposobów na zmniejszenie tego problemu jest legalizacja marihuany. Dziś handlarze po opanowaniu nowego terenu, dyktują dowolne ceny, bo dobrze wiedzą, że palacze mogą kupić trawkę tylko u nich. Zjawisko konkurencji nie istnieje na czarnym rynku, bo wszystkie porachunki załatwia sie tu siłą. Gdy handel trawką zostanie objęty regułami wolnego rynku, po prostu przestanie być opłacalny dla mafii. W ten sposób możemy odciąć przestępcom główne źródło dochodów.
"- i kto za to płaci?
- pan płaci, pani płaci, my płacimy. społeczeństwo płaci!"

To jednak nie koniec problemów. Mafia, choć żyje z przestępstw, przeciętnemu obywatelowi bezpośrednio nie szkodzi. Pora jednak zdać sobie sprawę, że koszty prohibicji i tak ponosimy wszyscy. To z naszych podatków płaci się policjantom, którzy łapią przestępców i sądom, które ich skazują. Co więcej, przestępcy odbywający kary w więzieniach też są utrzymywani z naszych wspólnych pieniędzy.

Legalizacja mogłaby nie tylko zlikwidować wielką gałąź przestępczości, ale też zwolnić siły policji i sądów zajęte jej zwalczaniem, by mogły wziąć się za przestępstwa bardziej szkodliwe społecznie, takie jak morderstwa, napady i kradzieże.

Prohibicja nie ma sensu

Naukowcy wysnuli teorie o niewielkiej szkodliwości trawki, a Holendrzy sprawdzili je w praktyce - legalnie dostępna marihuana nie wiąże się z żadnymi strasznymi konsekwencjami. Tymczasem w Polsce i wielu innych krajach na siłę walczy się z trawką, choć wojna ta jest z góry przegrana. Jak na razie zakazy dotyczące marihuany nie przyniosły żadnych pozytywnych skutków. Nie można nawet powiedzieć, że dzięki temu liczba palaczy jest mniejsza. Dziś każdy, kto ma ochotę, może bez problemu kupić marihuanę u jednego z wielu dilerów, często z błyskawiczną dostawą do domu. Nie łudźmy się też, że wielu ludzi ma taki szacunek dla prawa, że nie sięgnęło po trawkę tylko dlatego, że nie wolno. Wręcz przeciwnie! Wielu nastolatków pali marihuanę tylko dlatego, że jest nielegalna, bo przez lata stało się to swoistym symbolem buntu.

Skoro doszliśmy do dość poważnego problemu palenia wśród młodzieży, warto się nad nim trochę zastanowić. Powszechnie wiadomo, że dilerzy największy zysk widzą w handlu w szkołach średnich. Nie oszukujmy się - teraz już w każdym liceum czy technikum jest przynajmniej kilku, jeśli nie klikunastu dilerów. W ogromnej większości przypadków, to sami uczniowie zajmują się sprzedażą marihuany, a ich kilentelą są zazwyczaj niepełnoletni rówieśnicy. Tak więc młodzież poniżej osiemnastego roku życia może kupić trawkę bez najmniejszych problemów, nie wychodząc nawet ze szkoły. W tej sytuacji nawet kupno alkoholu jest trudniejsze - trzeba przecież pójść do sklepu monopolowego, a tam coraz częściej zdarza się, że sprzedawcy sprawdzają wiek klienta. Wniosek jest prosty - rozwiązaniem, przynajmniej częściowym, dla tego problemu jest też legalizacja. Trzeba tylko legalny handel marihuaną obłożyć podobnymi do alkoholu ograniczeniami. Nawet jeśli nie uda się zmniejszyć liczby palaczy wśród młodzieży, możemy przynajmniej ustrzec wielu młodych ludzi przed tragicznymi konsekwencjami. Nieraz bowiem zdarza się, że dilerzy do sprzedawanej trawki dodają toksyczne chemikalia w celu "wzmocnienia towaru". Często też, nawet nieświadomie, rozprowadzają marihuanę z plantacji spryskanej szkodliwymi środkami owadobójczymi. Legalizacja nie pozwoliłaby na takie wypadki, gdyż kontrolą składu chemicznego zająłby się sanepid.

Wszystkich traktować równo

Najważniejsze w tym wszystkim nie są jednak pieniądze, które możemy zarobić, lecz tolerancja. Na jakiej podstawie wprowadza się przepisy, które decydują, co wolno zażywać, a czego nie? Z jakiej racji palacze trawki mają być traktowani jak przestępcy? Każdy z nas może pójść do sklepu i nabyć całkowicie legalnie wódkę lub papierosy, więc dlaczego nie mógłby też kupić trawki?

Największym absurdem jest fakt, że obecne przepisy są bardziej szkodliwe niż samo palenie marihuany! Człowiek zatrzymany przez policję za palenie trawki, jest poddawany długotrwałym przesłuchaniom, a w jego domu przeprowadzana jest rewizja, mająca na celu sprawdzenie czy nie zajmuje się handlem. W razie jakichkolwiek podejrzeń, sprawa kierowana jest do sądu. Nawet jeśli okaże się, że podejrzenie o handel jest fałszywe i oskarżony zostaje uniewinniony, proces na pewno dezorganizuje jego życie. Niejeden młody człowiek stracił pracę, studia i sporo nerwów nie przez palenie trawki, ale przez nieżyciowe przepisy. Nie ma się co łudzić - obecne prawo nie zniechęca młodych ludzi do palenia, lecz jedynie podważa autorytet rządu i wydawanych przezeń przepisów. Respektu dla demokratycznej władzy nie można budować na bezpodstawnych zakazach.

Zastosowania

Mieli rację Hindusi, uznając konopie za święty dar. Na całej Ziemi nie ma chyba tak uniwersalnej i mało wymagającej rośliny. Konopie bowiem nie wymagają specjalnych zabiegów, by dobrze rosnąć. Pozostawione same sobie, świetnie sobie radzą i potrafią wysiać się na wiekim obszarze. Najlepiej obrazuje to fakt, że na terenie wielu byłych republik radzieckich i w Afganistanie pola dzikich konopi zajmują tysiące hektarów. Jak na razie w żaden sposób nie udało się ich zniszczyć, a produkcja haszyszu nadal jest głównym źródłem zarobku dla miejscowej ludności.

Nie chcę tutaj rozwodzić się o konkretnych zastosowaniach konopi, bo ogromna ilość danych, jakie musiałbym przytoczyć, mogłaby zanudzić najbardziej wytrwałego czytelnika. Nie sposób jednak nie wspomnieć, przynajmniej pobieżnie, o sposobach, na jakie moglibyśmy wykorzystać tę niezwykłą roślinę. Już tysiące lat temu konopie miały wiele zastosowań, a ich lista, wraz z postępem nauki, ciągle się wydłuża. Największym absurdem jest to, że mimo tak wielu zalet, które nam oferują, konopie nadal są nielegalne.

Medycyna

Marihuana juz od dawna była przepisywana przez różnej maści znachorów i medyków na najróżniejsze dolegliwości. Z czasem odkrywano coraz nowsze zastosowania tego lekarstwa. Poniżej znajduje się lista tych, które potwierdziła współczesna nauka. Oczywiście badania nadal są prowadzone i jest pewne, że lista ta znacznie się wydłuży.

* środek przeciwbólowy - To chyba najstarsze zastosowanie kanabisu i jednocześnie najciekawsze z tego powodu, że u każdego pacjenta wygląda to inaczej. Można pokusić się o ogólne stwierdzenie, że marihuana bardziej pomaga łagodzić bóle tępe, wywołane np. przez skurcze, niż ból ostry wywołany zranieniem lub oparzeniem (w tych ostatnich przypadkach może nawet pojawić się efekt odwrotny do zamierzonego). Znane są też liczne przypadki, gdy marihuana łagodziła silne bóle towarzyszące nowotworom, z którymi nie radziły sobie inne środki.
* środek przeciwwymiotny - THC jest jednym z najskuteczniejszych środków zapobiegających nudnościom. Ma to szczególne znaczenie dla ludzi leczonych chemioterapią, u których odruchy wymiotne praktycznie uniemożliwiają jedzenie.
* jaskra - Kanabinole zmniejszają ciśnienie wewnątrz gałki ocznej, a więc łagodzą bezpośrednio objawy choroby.
* AIDS - Pobudzając apetyt, marihuana zapobiega utracie masy ciała, a co za tym idzie - osłabieniu organizmu.
* stwardnienie rozsiane - THC nie tylko łagodzi bóle spowodowane nagłymi skurczami mięśni, ale zapobiega samym skurczom towarzyszącym schorzeniu. Według ostatnich doniesień, marihuana może znacznie spowolnić rozwój tej strasznej choroby. Jeśli okaże się to prawdą, dalszy zakaz jej stosowania będzie wyrokiem na tysiące ludzi dotkniętych stwardnieniem rozsianym. Intensywne badania nadal trwają.

Odkrycia te nie zmieniły jednak prawa. Dlatego zamiast marihuany, pacjentom podaje się THC doustnie, w postaci kapsułek. Marinol, bo tak nazywa się syntetyczne THC (inna nazwa to Dronabinol), nie cieszy się jednak powodzeniem u pacjentów, którzy wytknęli jego poważne wady:

* Działa z dużym opóźnieniem. Kapsułki, by zostały strawione i zaczęły działać, potrzebują 2-4 godzin, gdy tymczasem palenie marihuany pozwala osiągnąć odpowiednie stężenie THC we krwi już po 5 minutach.
* Zawiera wyłącznie THC. W konopiach można znaleźć cały zespół kanabinoidów, różnie wpływających na psychikę. Wielu pacjentów skarżyło się, że Marinol wywołuje u nich silny lęk i inne nieprzyjemne doznania, których nie doświadczają, palac marihuanę.
* Jest przyjmowany doustnie, co sprawia że pacjenci z silnymi nudnościami (a Marinol ma właśnie te nudności leczyć) mają problem z utrzymaniem lekarstwa w żołądku do momentu strawienia. Marihuana pozwoliłaby zapomnieć o tym problemie.
* Zawiera olej sezamowy, który często wywołuje reakcje alergiczne.
* Jest drogi.

Z tych własnie powodów, część pacjentów poddanych kuracji Marinolem, zdecydowała się na palenie marihuany na własną rękę. W USA kilkanaście osób wywalczyło nawet prawo do uprawy konopi na własny użytek.

Przemysł

Jak już wspomniałem, konopie były uprawiane dla włókna i papieru. To jednak nie wszystkie, choć najważniejsze, zastosowania tej rośliny. Konopie skupiają w sobie wiele zalet właściwych innym gatunkom i praktycznie żadna część rośliny nie jest marnowana. Dzięki temu ich uprawa może być bardziej wydajna i opłacalna niż hodowla kilku różnych gatunków roślin o tylko jednym przeznaczeniu. Plantator jest też mniej zależny od aktualnych cen skupu konkretnych półproduktów. Obserwując tragiczną sytuację polskiego rolnictwa można przypuszczać, że uprawa konopi mogłaby być niezwykle pomocna dla naszych rolników.

A oto lista najważniejszych przemysłowych zastosowań konopi:

* włókno - Konopie dają jedno z najmocniejszych włókien naturalnych. Nie chodzi tu jedynie o jego wytrzymałość na zrywanie i przecieranie, ale też wyjątkową odporność na gnicie i pleśń, dzięki czemu przez wieki było podstawą funkcjonowania floty. Dziś już prawie nie ma żaglowców, a na pozostałych produkty syntetyczne z powodzeniem zastąpiły konopne żagle i liny. Nie oznacza to jednak końca przydatności konopi. Większość ludzi nadal lubi nosić bardziej przyjazne dla organizmu ubrania z tkanin naturalnych.

Dziś najpopularniejszym surowcem włókienniczym jest bawełna. Ma ona, niestety, wiele wad, których nie mają konopie. Przede wszystkim jest bardzo wymagająca jeśli chodzi o środowisko - rośnie tylko w wysokich temperaturach, nie jest odporna nawet na krótkotrwałe mrozy, wymaga ogromnej ilości środków chwasto- i owadobójczych, co pociąga za sobą ogromne koszta. Konopie są niezwykle odporne i świetnie adaptują się do różnych warunków klimatycznych, dzięki czemu z ojczystych Chin dotarły do niemalże wszystkich zakątków świata. Są też mniej atrakcyjne dla szkodników, a dzięki szybkiemu wzrostowi skutecznie konkurują z chwastami. Dzięki temu nie wymagają inwestowania w drogie i szkodliwe środki chemiczne.

Z konopnego włókna można robić nie tylko tkaniny, ale też bardzo wytrzymałe nici i sznury, a także materiał izolacyjny.

* papier - Do XX wieku papier produkowano prawie wyłącznie z konopi. Nowe technologie pozwoliłyby na wytwarzanie ogromnych jego ilości za niewiarygodnie małe pieniądze. I to właśnie, jak już napisałem, było przyczyną bezwzględnej wojny o pieniądze, na której najgorzej wyszły same konopie, stając się rośliną nielegalną.

Tymczasem papier konopny jest nie tylko tańszy, ale przede wszystkim bardziej ekologiczny od drzewnego. Dziś na Ziemi brakuje lasów, a mimo to nadal wycina się drzewa by zamienić je w masę papierową, która potem wymaga jeszcze przetworzenia przy pomocy bardzo szkodliwych chemikaliów, np. chlorowych wybielaczy. Skutki takiego działania są opłakane, o czym chyba każdy mógł się przekonać. Nowy las rośnie bardzo wolno, wolniej niż wycina się dorosłe drzewa.

Konopie, jak każda roślina jednoroczna, kończą swój żywot po roku. Wtedy też, zamiast pozwolić im zwiędnąć i zgnić na polu, można je zebrać i przetworzyć na papier. Taka procedura, to niewielka szkoda dla środowiska - wystarczy że nawozami uzupełni się niedobór składników pokarmowych i w następnym sezonie na tym samym polu można wysiać kolejne pokolenie konopi i otrzymać następną porcję papieru. Drzewa tymczasem rosną wolno, dają papier raz na kilkadziesiąt lat, a przede wszystkim mogłyby żyć o wiele dłużej, niż pozwalają im na to drwale. Wycinając las, zmniejsza się produkcję tlenu przez rośliny na całe dekady, do momentu, gdy nowe drzewa osiągną pełną wydajność. Regularnie wysiewane konopie dostarczają tlenu na stałym poziomie przez wiele lat, niezależnie od tego, czy są potem zbierane, czy nie.

Drewno przy przetwarzaniu na papier jest wykorzystywane tylko w 40-50% masy. Reszta jest zazwyczaj marnowana i wyrzucana. Za to konopie można wykorzystać w około 80%, a pozostałe po produkcji włókno (papier wytwarza się z miąższu rośliny) jest nadal przydatnym surowcem. Co więcej, papier konopny wymaga mniejszej ilości chemikaliów niż drzewny. Dzięki temu produkcja papieru może być w przyszłości najważniejszym zastosowaniem konopi, bo zmusi nas do tego troska o środowisko.

* paliwo - Konopie ze względu na ogromne ilości produkowanej biomasy, mogą być obfitym źródłem metanolu i etanolu, czyli ekologicznie czystego paliwa. Co prawda, trudno sobie wyobrazić, żeby pola konopne mogły teraz zastąpić szyby naftowe, ale zapasy ropy kiedyś się wyczerpią i będziemy zmuszeni poszukać innego źródła energii. Czas więc zacząć o tym myśleć. Produkty spalania alkoholi, czyli woda i dwutlenek węgla, są nie tylko bezpieczne dla środowiska, ale przede wszystkim nie są wprowadzane do biosfery z zewnątrz, tak jak ropa naftowa. Dzięki temu nawet masowe stosowanie tego rodzaju paliwa nie powoduje zachwiania równowagi ekologicznej.

* olej - Olej konopny to źródło paliwa, a także surowiec do produkcji nieszkodliwych farb i lakierów oraz kosmetyków (mydła, szampony).

Jedzenie

Nasiona konopne zawierają 25% białka, 30% węglowodanów, 15% błonnika, karoten, fosfor, potas, magnez, siarkę, wapń, żelazo i cynk oraz witaminy E, C, B1, B2, B3. Nasiona są też doskonałym źródłem nienasyconych kwasów tłuszczowych, dzięki czemu pozwalają obniżyć poziom cholesterolu we krwi. Ważne jest też, że ziarno konopne zawiera wzmacniające układ odpornościowy kwasy omega-6-linolowy i omega-3-linolowy w proporcji 3:1, idealnej dla naszego organizmu. Należy tu zaznaczyć, że nasiona są częścią konopi, w której nie występują żadne związki psychoaktywne; mogą być więc bez obaw spożywane nawet przez przeciwników marihuany.

Spośród ponad 3 milionów znanych nam roślin, jedynie soja ma podobne do konopi wartości odżywcze. Niestety, jest ona bardziej wymagająca, jeśli chodzi o warunki uprawy. Ma to znaczenie szczególnie dzisiaj, gdy dziura ozonowa pozwala przeniknąć większej ilości promieni ultrafioletowych, na które soja, w przeciwieństwie do konopi, jest bardzo wrażliwa. Ocenia się, że z tego powodu światowe plantacje soji zmniejszą się nawet o 30-50%. Tak więc powstaje luka, którą konopie mogą bez problemu wypełnić, szczególnie że mogłyby być tanim źródłem pokarmu dla najbiedniejszych (i nie tylko).

Nasiona konopne można jeść nieprzetworzone, zmielić na mąkę, dodać do mleka na wzór owsianki lub do mięsa jako przyprawę albo zapiec w ciastach. Można też wycisnąć z nich bardzo zdrowy, ale, niestety, nietrwały olej lub zrobić margarynę. Sposobów jest wiele, wszystko zależy tylko od wyobraźni kucharza.

Na doskonałych walorach nasion już dawno poznały się zwierzęta. Ptaki uwielbiają ziarno konopne, któro jest dla nich bardzo zdrowe. Dlatego też wchodzi ono w skład wielu pokarmów dla papug i kanarków. Przepadają za nim nie tylko ptaki. Wśród wędkarzy konopie cieszą się opinią rewelacyjnej przynęty na wszelkie ryby niedrapieżne.

Czas na zmiany!

Jak widać, wszystko wskazuje na to, że przez dziesięciolecia byliśmy w wielkim błędzie. Niesłusznie oskarżaliśmy marihuanę o wiele złego, nie starając się nawet wykorzystać jej zalet. Tymczasem otrzymujemy coraz więcej dowodów na to, że jej szkodliwość jest niewielka, a co więcej, zwykła "trawka" jest nadzieją medycyny na to, że najciężej chorym ludziom uda się wreszcie złagodzić cierpienia.

My też możemy z konopi skorzystać - dostać tanie i niezwykle trwałe ubrania, oszczędzić lasy wycinane dla papieru, zyskać wiele nowych miejsc pracy przy uprawie. A przede wszystkim możemy odebrać przestępcom źródło dochodu i wykorzystać je samemu, w dużo lepszy i w pełni kontrolowany sposób.


Pamiętaj - na legalizacji TY też możesz skorzystać.



Czytaj dalej...

Marsz Wyzwolenia Konopi 2009

Jak co roku mam zaszczyt zaprosić was na Manifestacje Pro Legalizacyjną - Marsz ku Wyzwoleniu Konopi! Przez pryzmat minionych lat zapamiętaliśmy was jako sympatyków HempLobby aktywistów, palaczy, zwolenników legalizacji konopi, bądź osoby w inny sposób popierające zdrową i efektywną politykę narkotykową, dlatego też chcemy poinformować Was, iż już zaczęliśmy przygotowania do następnej edycji naszej imprezy. 23 maja o godz: 15:00 na ulicach miasta Warszawa całego świata odbędzie się Marszu ku Wyzwoleniu Konopi - parada legalizacyjna rozpoczynająca się pod Pałacem Kultury i Nauki. Tego dnia mieszkańcy na całym świata spotykają się, by przekazać wszystkim pokojowe przesłanie: „obowiązujące restrykcyjne prawo w stosunku do marihuany trzeba zmienić”. Marsz organizowany jest przez odpowiedzialnych, dorosłych ludzi, którzy domagają się respektowania praw człowieka i zrównania statusu alkoholu, konopi i papierosów. Celem manifestacji nie jest namawianie do palenia, lecz pokazanie panującej wśród elit rządzących hipokryzji, oraz faktu, że palacze marihuany są przyjaznymi ludźmi z poczuciem humoru, których nie trzeba się bać, a którzy za swój świadomy wybór wtrącani są do więzień i traktowani jak przestępcy. Chcemy, aby społeczeństwo zaakceptowało i respektowało prawo do używania i hodowli konopi.

6 lat temu,12 Kwietnia, pod Sejmem RP zasialiśmy symboliczne ziarna konopi, czym oficjalnie rozpoczęliśmy batalię o zmiany prawa narkotykowego. Starania te trwają do dziś dnia, lecz na horyzoncie zaświtało już zielone światło: nie możemy zaprzepaścić danej nam szansy.

Do aktywowania się, dążenia do zmian, ruszenia tyłka, wrzucam trochę z archiwum jak wcześniej było w 2008, 2007 oraz dla tych co nie byli, aby uwierzyli że w jedności siła, którą tworzy masę ludzi. Przyjdź i zacznij domagać się zmian.







Jak co roku inauguracją Marszu Wyzwolenia Konopi jest Otwarta Pestka oraz info dotyczące w/w inicjatywy

Po raz kolejny inicjatywa Wolne Konopie organizuje Wielki Open Seed, w którym rozda wielu polskim rolnikom pestki od innych polskich Breederów i rolników. Czyli nareszcie łopaty w dłoń i szykujemy nasze tajne spoty. Taak czy to nie jest piękne jak każdy rolnik dba o swoje rośliny? Jak chce, aby rosły jak najlepiej, czy nie jest piękne to, że martwi się o nie czy wiatr nie połamał czy jakieś zwierze nie pożarło naszych roślin albo czy ktoś przypadkiem nie odkrył naszego małego ogródka? Jest piękne to, że możemy się cieszyć dzięki tej akcji naszymi prywatnymi zbiorami możemy zebrać znakomitej jakości zioło, które wyrosło dzięki ciężkiej pracy naszych rąk i cieszyć się jego smakiem, który odzwierciedla nasze starania. Oczywiście wiele pestek po prostu się zmarnuje trafiając do nieodpowiednich ludzi, którzy nie umieją się z nimi obchodzić, lecz dla niektórych będzie to pierwszy udany outdoor. Biorąc udział w akcji po raz kolejny naprawdę odkryłem ogromne znaczenie Otwartej Pestki jako akcji społecznej. To jest akcja, dzięki której polscy rolnicy nie będą musieli czekać w nieskończoność szukać uczciwych sprzedawców oraz potajemnie konsumować materiału niewiadomego pochodzenia z wszelkiej maści domieszkami.
Powinniśmy, dlatego podjąć starania, aby najwięcej osób mogło zaopatrzyć się w nasionka z OP jak również propagandę która jest związana ze zmianą naszego prawa do wolności wyboru, wyboru który razem podejmujemy, a który razem w zwartych szeregach prezentujemy na Marszu Wyzwolenia Konopi .
Akcja ta to akt solidarności polskich rolników tego, że się wspieramy nawzajem, że nie pozostajemy wobec siebie obojętni, że chcemy, aby inni też mogli! Jest to między innymi także czysty obraz panującego chaosu w naszym prawie, Pokazuje to jak ważna jest dla naszego kraju depenalizacja. Bo przecież zapewne wielu nieodpowiedzialnych rolników uprawiających na własny użytek może pójść do więzienia za to, że nikomu nie robi krzywdy i za znikomą szkodliwość społeczną. Nikomu z was tego nie życzę z całego serca, bo to najgorszy scenariusz, który może się wydarzyć potajemnemu plantatorowi. Zachęcam wszystkich gorąco do Udziału w ogólnopolskiej Akcji Rolnicy Rolnikom Podzielcie się swoimi pestkami! A inni podzielą się z wami!:)

zapraszamy do zapisów na forum rolnika http://otwartapestka.info/forum dział inicjatywa wolne konopie, poszukuj swoich świadomych działań

Aktywuj się na głupotę

początek zaczyna się od pestki, nasiona konopi ona daje plon, jak również jest początek korzenia, który wskazuje skąd pochodzimy i gdzie powinniśmy szukać zmian


Chcesz się aktywować ! Znajdź swój okręg i zacznij propagować !

Jeśli nie wiesz od czego zacząć, prześlij te informacje do swoich znajomych, masz swoją stronę internetową/forum, zamieść info o tych inicjatywach ! Zadaj sobie pytanie, Co ja właściwie zrobiłem dla tej sprawy ?
A moi przyjaciele mają za to wyroki. Głupota władzy swoją drogą, ale brak świadomości konsumentów osobną drogą.
Dopóki ręka systemu będzie nas ganiać, doputy świadomość użytkowników nie dorośnie, razem mogą kopnąć system w dupę. Jest nas tylko co najmniej 3 000 000, czy tak wiele, aby każdy zasiał ziarno pozytywnych zmian. Tak nie wielu, a jak wiele może zdziałać...
Tak nie wiele można zrobić, a tak wiele można pomóc ! Jeśli każda osoba to sobie uświadomi, będziemy sił, która wywalczy swoje zmiany ! Dorzuć swój punkt aktywności, przekaz to info dalej, spalając jointa, tą informacje przesłał byś do co najmniej 10 użytkowników, nie rób tego wyślij do 3, do trzech takich, którzy, by zrobili takie samo coś jak ty, czyli przesłali do kolejnych swoich trzech przyjaciół, zasiejmy Polskę całą, niech wiedzą, że mamy zielone światło.

jeśli posiadasz serwis, zamieść tą informacje na nim lub link odnoszący się do tej inicjatywy

więcej info na naszych serwisach

www.wolnekonopie.pl
www.spliff.pl
www.otwartapestka.info
myspace.com/wolnekonopie
forum.otwartapestka.info sekcja WOLNE KONOPIE HEMP ARMY


Czytaj dalej...

poniedziałek, 30 marca 2009

Artykuły o Marihuanie w prasie pozbawione politycznej propagandy

Kilka nienaciąganych artykułów na temat marihuany w polskiej i zagranicznej prasie. Temat będzie uzupełniany na bierząco. Oto one:

Z zagranicy:
wersja oryginalna i tłumaczenie:
Alcohol Worse for Young Brains Than Marijuana
Alkohol o wiele gorszy dla młodych mózgów od marihuany
wersja oryginalna i tłumaczenie:
Drugs policy legalisatio report
Legalizacja narkotyków pozwoliłaby zaoszczędzić fortunę
wersja oryginalna:
Study say marijuana no gateway drug


W Polsce:
Marihuana
O marihuanie
Zakłamana prawda o trawce
Marihuana skończmy tę głupia wojnę
10 najgłupszych cytatów o marihuanie
Najnowszy raport na temat marihuany
Marihuana jako lek
Nie karać za Marihuanę
Holandia z zielonej perspektywy
Czy marihuana powinna być zalegalizowana
Marihuana na legalu
Marihuana lekiem na groźne infekcje
Czego możemy nauczyć się od Holandii


O wojnie z narkotykami i skutkach prohibicji:

Llosa i Coehlo przeciw "wojnie z narkotykami"
Prohibicja się nie sprawdza
Pozytywne rezultaty dekryminalizacji w Portugalii


Czytaj dalej...

niedziela, 29 marca 2009

Ziele warte miliardy-zastosowanie w przemyśle

Film pokazuje wszechstronność Konopi Indyjskich i to jak bardzo są nam potrzebne zwłaszcza w przemyśle. Dlaczego roślina, która może zrobić dla nas tyle dobrego została tak bardzo zdemonizowana? Wiadomo, że chodzi o pieniądze i rozgłoszoną za sprawą chciwych amerykanów propagandę przez którą do dziś społeczeństwo nie wie, że było okłamywane w cudzym interesie. Film przytacza zastosowanie Konopi Indyjskich w przemyśle farmaceutycznym, włókienniczym, spożywczym, budowlanym i papierniczym. Potencjał tej rośliny jest tak wielki, że nie można pozostać obojętnym i najwyższy czas otworzyć oczy na prawdę.













Czytaj dalej...

sobota, 28 marca 2009

The Union-prawda o marihuanie

Bardzo ciekawy film pokazujący zwięzłą historię konopi indyjskich i przedewszystkim polityczne manipulacje na jej temat. Warto go obejrzeć i poznać ukrywaną w interesie rządu prawdę o tej niezwykłej roślinie. Oni bardzo dobrze wiedzą że marihuana nie jest tak niebezpieczna jak została ukazana nieświadomym ludzią licznymi propagandami. Roślina która ma tak szerokie zastosowanie, że można ją wykorzystać wielokrotnie w medycynie, w wielu gałęziach przemysłu oraz oczywiście w konsumpcji była zagrożeniem dla niektórych osób, którym chodziło jak zawsze o pieniądze dlatego skupiono się na tym aby ją usunąć całkowicie z obrotu w przemyśle. Film pokazuje także negatywne skutki prohibicji, której katastrofalne oblicze można było odczuć w latach 30 w Ameryce, gdzie podczas prohibicji alkoholu i przejęciu interesów z nim związanych przez mafię Al Capone potrafił stworzyć organizacje przestępczą na tak wielką skale, że nazywany był "nietykalnym".



























Czytaj dalej...

12 mitów o Marihuanie

1. Marihuana powoduje uszkodzenia mózgu


Najbardziej sławne studium, które utrzymuje iż pokazuje uszkodzenia mózgu jest to badanie rezusów (rhesus monkey) Dr. Robert Heath, sporządzona w późnych latach “70. Praca ta była recenzowana przez wyróżnionych naukowców sponsorowanych przez Institute of Medicine i National Academy of Sciences. Rezultaty były opublikowane pod tytułem “Marijuana and health” w 1982r.Praca Dr. Heath była ostro krytykowana ze względu na zbyt małą ilość próbek (tylko cztery małpy), niemożnością kontroli bezstronności eksperymentu i błędną identyfikacją prawidłowego mózgu małpy jako “uszkodzonego”. Obecne studia na ludzkiej populacji użytkowników marihuany nie ukazują żadnego dowodu na uszkodzenie mózgu. Dla przykładu, dwie prace z 1977 opublikowane w Journal of the American Medical Association (JAMA) nie wykazały żadnego uszkodzenia mózgu u “ciężkich” użytkowników marihuany. Tego samego roku American Medical Association (AMA) oficjalnie wystąpiło z propozycją dekryminalizacji marihuany. To nie jest rzecz której można by spodziewać się od AMA jeżeli marihuana uszkadzałaby mózg.



2. Marihuana uszkadza system rozrodczy


Ten pomysł bazuje głównie na pracy Dr. Gabriel Nahas, który eksperymentował z tkankami (komórkami) izolowanymi na szalkach petriego, a także na pracach badaczy którzy podawali zwierzętom niemal-śmiertelne (near-lethal) dawki kanaboidów (np. toksycznymi składnikami marihuany). Generalizacje Dr. Nahas”a (?przenoszenie wyników z szalek petriego na ludzi) na temat doświadczeń z szalkami petriego zostały odrzucone przez środowisko naukowe jako nieprawdziwe. W przypadku doświadczeń na zwierzętach, te które przetrwały swoje doświadczenie powróciły do normalnego stanu w czasie mniejszym niż 30 dni od zakończenia eksperymentu. Badania na ludzkich populacjach nie były wstanie udowodnić iż marihuana niekorzystnie wpływa na system reprodukcyjny.



3. Marihuana jest narkotykiem “wejściowym” - prowadzi do ciężkich narkotyków


To jest jeden z bardziej popularnych mitów. Rzeczywistym przykładem tego, co nastąpi gdy marihuana będzie powszechnie dostępna może być Holandia. Holandia częściowo zalegalizowała marihuanę w 1970. Od tej pory użycie twardych narkotyków: heroiny i kokainy - stale ZANIKAŁO. Jeśli marihuana byłaby rzeczywiście narkotykiem “wejściowym” można by się raczej spodziewać iż używanie twardych narkotyków zwiększy się, a nie zmaleje. Negatywne wejście (?negatywna brama - negative gateway) zostało także zaobserwowane w Stanach Zjednoczonych. Badania czynione we wczesnych latach “70 pokazują ujemny współczynnik pomiędzy używaniem marihuany i używaniem alkoholu. Studium Rand Corporation z 1993 roku, która porównuje używanie narkotyków w stanach, gdzie marihuana została zalegalizowana i w stanach, gdzie marihuana jest nielegalna pokazują iż tam gdzie marihuana jest ogólnie dostępna - czyli tam gdzie jest ona legalna - używanie twardych narkotyków, mierzone w ilości wypadków na oddziałach reanimacyjnych, zmalało.W skrócie, nauka i aktualne doświadczenia pokazują nam iż marihuana nie ma skłonności do bycia substytutem dla znacznie niebezpieczniejszych narkotyków, takich jak alkohol, kokaina i heroina.



4. Marihuana osłabia system odpornościowy


Tak jak w przypadku badań ukazujących uszkodzenia systemu rozrodczego, ten mit bazuje na badaniach w których zwierzętom zostały podane ekstremalnie wysokie - w wielu przypadkach niemal śmiertelne dawki kannaboidów. Wyniki te nie zostały nigdy powtórzone w przypadku ludzi. Interesującym jest fakt, iż dwie prace wykonane w 1978 i jedna w 1988 wykazały, że haszysz i marihuana stymulowała układ odpornościowy u badanych ludzi.



5. Marihuana jest bardziej niebezpieczna niż tabaka (tytoń)


Palona marihuana zawiera mniej więcej tyle samo kancerogenów ile zawiera taka sama ilość tytoniu. Wszakże powinno być przypomniane iż ciężki użytkownik tytoniu konsumuje znacznie więcej tytoniu niż ciężki użytkownik marihuany konsumuje marihuany.Jest to spowodowane tym, iż palenie tytoniu, z 90% odsetkiem uzależnienia, jest najbardziej uzależniające ze wszystkich narkotyków, podczas gdy marihuana jest mniej uzależniająca niż kofeina. Dwa inne czynniki powinny być uwzględnione - pierwszy dotyczy bezsensownych praw skierowanych przeciwko użytkownikom marihuany (?nie pozwalają one na bezpieczne palenie marihuany). Prawa te powodują iż fajki wodne i bonga są niedostępne, a one to (fajki wodne i bonga) powodują filtracje większości kancerogenów z dymu.Druga rzecz polega na tym, iż jeżeli marihuana byłaby legalna byłoby bardziej ekonomiczne picie konopiastych napoi takich jak bhang (tradycyjny napój na środkowym wschodzie) lub herbat, które to są całkowicie nie-kancerogenne. To silnie kontrastuje z “bezdymowymi” produktami tytoniowymi takimi jak tabaka które powodują raka ust i gardła. Podsumowując - jest jasne iż odwrotność jest bardziej prawdziwa: Marihuana jest dużo BEZPIECZNIEJSZA niż tabaka.



6. Legalizacja marihuany zbierze żniwo na autostradach


Wprawdzie marihuana, używana do oszołamiania, wpływa negatywnie na czas reakcji w sposób podobny do alkoholu, obecne badania pokazują iż udział marihuany w częstości występowania wypadków samochodowych sugeruje iż marihuana zawiera MNIEJSZY faktor ryzyka niż alkohol.Kiedy badano przypadkowe ofiary wypadków, stwierdzono, iż marihuana była powiązana z RELATYWNIE taką samą ilością wypadków co alkohol. Innymi słowy, liczba ofiar wypadków oszołomionych marihuaną względem ilości użytkowników marihuany w społeczeństwie dało współczynnik podobny do współczynnika ilości ofiar oszołomionych alkoholem względem ilości użytkowników alkoholu w społeczeństwie. ACZKOLWIEK bliższe badanie ofiar wypadków wykazało, iż 85% ofiar wypadków oszołomionych marihuaną BYŁO TAKŻE OSZOŁOMIONYCH ALKOHOLEM. Dla osób oszołomionych tylko marihuaną współczynnik ten jest znacznie niższy niż dla samego alkoholu. To odkrycie zostało potwierdzone przez inne doświadczenie, używające całkowicie innych metod. Przykładowo analiza ekonomiczna efektów dekryminalizacji marihuany pokazały iż w stanach, które zredukowały kary za posiadanie marihuany doświadczyły wzrost zużycia marihuany połączony ze spadkiem zużycia alkoholu, który to spowodował spadek ilości wypadków drogowych. To sugeruje, iż daleko od “zbierania żniwa”, legalizacja marihuany może ocalić wielu ludziom życie.



7. Marihuana “spłaszcza” fale mózgowe


Jest to powracające kłamstwo spreparowane przez “Partnership for a Drug-Free America”. Kilka lat temu nadawali oni program telewizyjny który na początku zdawał się pokazywać normalną falę mózgowa, a następnie płaską falę mózgowa od 14-latka “na marihuanie”. Kiedy badacze zatelefonowali do stacji TV uskarżając się na tę reklamę, Partnership musiało zdjąć ją z anteny. Wygląda na to, iż Partnership oszukało płaską “marihuanową fale mózgową”. W rzeczywistości marihuana delikatnie ZWIĘKSZA aktywność fali alfa ([?fala alfa - 8-12hz, lekka relaksacja, “superuczenie”, pozytywne myślenie]). Fale alfa są powiązane ze stanami medytacji i relaksacji, które są w istocie często wiązane z ludzką kreatywnością.



8. Marihuana jest mocniejsza niż kiedyś


Ten mit jest rezultatem złych danych. Badacze którzy utrzymywali mit o zwiększonej potencji bazowali się na zawartości THC w marihuanie zarekwirowanej przez policję we wczesnych latach “70. Kiepskie składowanie w przewiewnych składach materiałów dowodowych spowodowało ich rozpad i spadek potencji zanim przeprowadzono jakiekolwiek testy chemiczne. Współczesne, niezależne badania nierekwirowanej “ulicznej” marihuany z wczesnych lat “70 wykazały zbliżoną siłę do współczesnej “ulicznej” marihuany. Najsilniejsza forma tego narkotyku która kiedykolwiek była dostępna, była legalnie sprzedawana w latach 1920 i 1930 przez kompanie farmaceutyczna Smith-Klein pod nazwa “American Cannabis”.



9. Marihuana upośledza pamięć krótkotrwałą


Jest to prawdziwe, ale mylące. Jakikolwiek wpływ na pamięć krótkotrwałą zanika kiedy jednostka przestaje być pod wpływem marihuany. Często efekt pamięci krótkotrwałej jest wiązany z wynikami badań na małpach Dr. Heath, aby nasuwać iż te zmiany są trwałe.



10. Marihuana składuje się w ciele tak jak DDT


To także jest prawdziwe, lecz mylące. Kannabinoidy są rozpuszczalne w tłuszczach, tak samo jak niezliczone odżywki (pożywienie - nutrients), a także tak jak kilka trucizn, w tym DDT. Dla przykładu, jedna z witamin, witamina A jest rozpuszczalna w tłuszczach, ale jakoś nikt nie słyszy o ludziach faworyzujących prohibicje marihuany robiących takie porównanie.



11. W dymie marihuany znajduje się ponad 1000 składników


Znowu - prawdziwe, lecz mylące. Wydanie magazynu Science z 31 August 1990 zaznacza iż jest ponad 800 lotnych składników obecnych w palonej KAWIE, tylko 21 z nich były dotychczas przetestowane na zwierzętach i 16 z nich powoduje raka u gryzoni. Tak, kawa pozostaje legalna, i jest uważana za w miarę bezpieczną.



12. Nikt dotychczas nie umarł z przedawkowania marihuany


To jest prawdziwe. Zostało to tu wstawione aby sprawdzić, czy uważasz. Testy na zwierzętach odkryły iż ekstremalnie wysokie dawki kannaboidów są wymagane by uzyskać efekt śmiertelny. To doprowadziło naukowców do wniosku, iż współczynnik ilości kannaboidów wymaganych aby oszołomić osobę (np. naćpać) względem ilości potrzebnej aby ją zabić wynosi 1:40000. Innymi słowy, aby przedawkować musiałbyś skonsumować 40000 razy więcej marihuany niż potrzebujesz aby się naćpać. Dla kontrastu - współczynnik ten dla alkoholu wynosi czasem 1:4 a czasem 1:10.Łatwo to zobaczyć, jak 5000 osób umiera co roku z powodu przedawkowania alkoholu każdego roku i nikt NIGDY nie umarł z powodu przedawkowania marihuany.




autor oryginału: Paul Hager
tłumaczenie: www.hyperreal.info


Czytaj dalej...

Krótka historia "Zielony biznes"

Co zrobić aby rozwiązać nieustające problemy naszych tradycyjnych rolników, uzdrowić polskie rolnictwo, a tym samym podreperować budżet państwa, do tego obniżyć koszty pozyskiwania energii, papieru i jeszcze poprawić Polakom samopoczucie? To nie trudne, wystarczy jeden mały cud...



Może zacznę od samego początku, otóż około 8 tysięcy lat przed naszą erą, nasi przodkowie zaczęli wytwarzać tkaniny z pewnego gatunku roślin, który po 5 tysiącach lat Shen Nung, jeden z ojców chińskiej medycyny uznał za środek leczniczy, a jego potomkowie zaczęli wytwarzać z tej "magicznej rośliny"... papier. W XV wieku Papież Innocenty VIII uznał tę roślinę za używkę heretyków, a niespełna 80 lat później Królowa Angielska Elzbieta I Tudor zwana Wielką, nakłada grzywnę w wysokości 5 funtów na ziemian, którzy posiadają ponad 60 akrów ziemi i (sic!) nie uprawiają... konopi.



Tak, teraz już wiadomo, artykuł dotyczy Konopi, ale nie zwykłej bo indyjskiej - rośliny która z powodzeniem służyła produkcji włókien i lin, jakże potrzebnych flocie Brytyjskiej, ale nie tylko... Roślina ta wbrew dzisiejszej prohibicji, była bardzo pożądana, Thomas Jefferson i George Washington byli jej plantatorami, z pamiętników Washingtona dowiadujemy się, o tym, że sam nadzorował jej uprawę. Włókna konopi były wówczas bardzo cenione, nie tylko ze względu na walory odurzające. Pod koniec XIX wieku odkryto, że dzięki nowoczesnym sposobom oddzielania miąższu od włókien konopi, można produkować tanio i nie szkodząc środowisku, papier w cenie $25 za tonę. Co uratowałoby nie tylko lasy deszczowe przed likwidacją, ale też nasze rodzime drzewa, puszcze i bory, które obecnie idą na wycinkę, jako że drewno jest niezbędne dla trującego przemysłu celulozowo-papierniczego. Dlaczego więc zakazano uprawy konopi, skoro przynosiły takie zyski? Otóż powodów jest kilka, pierwszym było wypieranie konopi na plantacjach amerykańskich przez bawełnę, lepszą w zastosowaniach tekstylnych. Kolejnym problemem, był koncern celulozowy DuPont, istniejący do dzisiaj. Uznano, ze produkcja taniego papieru z konopi zmniejszy najzwyczajniej zyski, wszak to przedsiębiorstwo zarabiało na wiele droższej wycince drzew i otrzymywaniu celulozy. Wraz z delegalizacją upraw konopi, a co za tym idzie z uniemożliwieniem konkurencji produkcji taniego papieru, firma DuPont stała się papierniczym monopolistą, jest notowana na nowojorskiej giełdzie do dzisiaj, z kapitałem przekraczającym 25 mld $. Kolejnym czynnikiem skłaniającym polityków w USA do delegalizacji konopi, były interesy prywatne otóż sekretarz skarbu państwa oraz właściciel Banku obsługującego firmę DuPont, zaproponował kandydaturę swojego przyszłego zięcia Harrego J. Anslingera, na stanowisko szefa nowo powstałego Federalnego Biura d/s Narkotyków. Ten w porozumieniu z magnatem prasowym Williamem Randolphem Hearstem, rozpoczął zmasowany atak propagandowy, w którego gazetach artykuły o tytułach takich, jak "Marihuana zmienia chłopców w potwory w 30 dni" były na porządku dziennym i sąsiadowały z rasistowskimi tekstami skierowanymi przeciwko Hiszpanom i Murzynom. Często oba przewodnie tematy tych poczytnych brukowców były mieszane - pojawiały się np. artykuły o nadużywających narkotyków murzynach, gwałcących białe kobiety i grających jazz z elementami kultów afrykańskich, często uważanych za satanizm. Tak więc społeczeństwo USA wystraszone często kłamliwymi publikacjami, zaczęło domagać się od kongresmenów delegalizacji uprawy i spożycia konopi. Co zostało uczynione w 47 stanach USA. Jedyny głos sprzeciwu pochodził od Amerykańskiego Stowarzyszenia Medycznego - dr James Woodward stwierdził, że w ten sposób społeczeństwo straci jeden z najbardziej obiecujących leków. Przez następne 2 lata, ok. 3000 lekarzy zostanie ukaranych za stosowanie konopi. W 1937 roku DuPont otrzymuje patent na produkcję tworzyw z ropy naftowej, oraz na szkodliwą dla środowiska technologię wytwarzania papieru z drewna. Dzięki uniemożliwieniu konkurencji produkcji papieru z konopi DuPont szybko osiąga ogromne zyski. W roku 1941 magazyn "Popular Mechanics" publikuje projekt samochodu wykonanego i napędzanego produktami z konopi, autorstwa Henry'ego Forda. Mając nadzieję na uniezależnienie od przemysłu naftowego, Henry Ford hodował nielegalnie konopie przez kilka lat. Japońska inwazja na Filipiny odcina USA od dostaw konopi. Rząd amerykański, jeszcze niedawno nazywający konopie "zabójcami młodzieży", rozprowadza wśród farmerów 400 000 funtów nasion konopi i namawia do ich uprawy. Konopie z elementu kultu religijnego w Azji i Afryce, ze świętych roślin prowadzących Rastafarian do oczyszczenia, stały się na przestrzeni kilkudziesięciu lat wrogiem publicznym numer jeden. Stan ten trwał do sławetnego roku 1998, gdy brytyjski magazyn "New scientist" opublikował fragment tajnego raportu WHO na temat szkodliwości marihuany. Wybuchł skandal; WHO zostało zmuszone ujawnić całość raportu. Jak się okazało, trwające 15 lat szczegółowe badania wykazały, że marihuana jest mniej szkodliwa od alkoholu i nikotyny, oraz że "Nawet długotrwale palenie konopi w dużych ilościach, nie wywołuje poważnych lub silnie upośledzających zaburzeń funkcji poznawczych." Przez co obalono jeden z najpoważniejszych mitów, pozostało tylko pytanie: komu na rękę była delegalizacja upraw konopi? Można się domyślać, że największym graczom na rynku: koncernom. Już nie tylko celulozowo-papierniczym, ale też producentom innych powszechnie dostępnych używek, jak np. papierosy, albo koncernom energetycznym, które są w posiadaniu dostępu do potężnych złóż ropy naftowej i gazu ziemnego.



Tak więc zastanówmy się jakie korzyści mogłaby przynieść legalizacja uprawy konopi indyjskich?

Po pierwsze, prestiż społeczny, jak dotychczas, decyzję o depenalizacji (nie karania) a nawet pełnej legalizacji, podejmowały państwa o wysokim poziomie rozwoju społeczno-ekonomicznego, jak Niemcy, Wielka Brytania czy Kraje BeNeLuksu. Ale ten sam kurs obierają również nasi południowi sąsiedzi: Czesi. Tak więc w tej kwestii, najsilniejszą barierą byłyby opory konserwatywnej części polskiego społeczeństwa. O ile obecnie stateczne polskie społeczeństwo nie jest do tego przekonane, to polska młodzież podbijająca dziś zachodnie rynki pracy ma całkiem odwrotne nastawienie do problemu legalizacji marihuany. Za kilka, kilkanaście lat, nastawienie większości polskiego społeczeństwa będzie bardziej za legalizacją, niż przeciw. Już obecnie, organizowane z rozmachem Marsze Wyzwolenia Konopi, dają do myślenia, pokazują, że jest potrzeba, jest rynek, są pieniądze. Brakuje tylko jednego: woli polityków.


Drugim czynnikiem przemawiającym za legalizacją, byłoby wzmocnienie rodzimego rynku energetycznego, wszakże wiadomo, że jesteśmy uzależnieni od ropy i gazu Rosyjskiego, a uprawa konopi, byłaby prostsza i wydajniejsza niż uprawa wierzby energetycznej czy rzepaku, dając jednocześnie większe możliwości zbytu (nie tylko biopaliwa).


Po trzecie, legalizacja takowej uprawy mogłaby wzmocnić ekonomicznie polskich rolników, szczególnie tych mało powierzchniowych, mogliby np. prowadzić wyspecjalizowane uprawy wybranych gatunków i przeznaczać je na sprzedaż w celach konsumpcyjnych. Rolnicy wielkopowierzchniowi mogliby uprawiać gatunki, o niskiej zawartości THC, z przeznaczeniem na biopaliwa, produkcję papieru i inne zastosowania przemysłowe.


Po czwarte, skorzystałoby państwo i to podwójnie, można zawsze nałożyć akcyzę na uprawę i sprzedaż wyrobów konopnych, do tego opłaty powierzchniowe które wzmocniłyby dochody samorządów i oczywiście systematyczne opłaty za wydanie koncesji dla osób fizycznych wykazujących chęć uprawy. Można tez nałożyć ilościowe zróżnicowanie podatków, i zmniejszyć opłaty dla rolników, płatników KRUS, a część z tych opłat przeznaczyć na profilaktykę oraz na służbę zdrowia. Drugim plusem, byłoby zmniejszenie, jeśli nie likwidacja czarnego rynku, w zakresie obrotu marihuaną.


Nie wspominając już o zaletach dla miast i turystyki, powstawanie tzw. Hash-barów, wyspecjalizowanych kafejek, niczym te w Amsterdamie, wzrost gospodarczy i zwiększenie liczby turystów, lgnących do Polski z zaciekawienia i chętnie zostawiających swoje oszczędności.


Jak wiadomo, konopie indyjskie są nie tylko motywem kulturotwórczym, ale też cenioną przyprawą! W Holandii np. popularne są ciasteczka z zielonymi akcentami, w Anglii herbata (można sobie przypomnieć brytyjską komedię "Saving Grace", gdzie wdowa pozbawiona środków do życia, postanawia sobie dorobić...uprawiając...hhh herbatę;P ), ale z konopi można też produkować m.in. olej, papier, papierosy lub chociażby ozdoby czy elementy dekoracyjne albo naturalne środki odprężające. Przyjemnie, też taka roślina mogłaby zdobić balkony i wnętrza, wszak zieleń jest zawsze w modzie...



autor: Indiced
źródło: forum.otwartapestka.info


Czytaj dalej...